piątek, 19 września 2014

4. światełko w tunelu

Dzisiejszy dzień był pełen różnych emocji. Od dramatycznego początku dnia (w sumie, każdy dzień od początku przyjazdu do Florencji zaczynał się w ten sposób), po całkiem miły koniec. Wstaliśmy o godzinie 7, po czym ruszyliśmy obejrzeć pokój, który dzień wcześniej podsunęła nam koleżanka z Polski, która studiuje we Florencji. Pokój był w porządku, lecz okazało się, że moglibyśmy go dopiero wynająć od poniedziałku co oznaczałoby kolejne dwie noce w hostelu (i duży wydatek). Poprosiliśmy lokatorów o kontakt z właścicielką i o telefon z informacją. O godzinie dziesiątej mieliśmy umówione spotkanie z profesorem od fizyki w Sesto Fiorentino (miejscowość blisko Florencji), na które się spóźniliśmy, ponieważ wciąż się gubimy w mieście. Okazało się, że jesteśmy w stanie zrealizować dwa przedmioty z naszych ośmiu, a trzeci odbywa się w miejscowości oddalonej od Sesto Fiorentino o kilkadziesiąt kilometrów. Oprócz nas w gabinecie profesora było kilka hiszpańskich studentów. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, dlatego umówiliśmy się z nim na 16 w cafeterii studenckiej. Później pojechaliśmy do agencji i zapłaciliśmy tak zwany depozyt (razem z dwójką hiszpanów i dwiema portugalkami) w wysokości 600 euro. W trakcie podpisywania dokumentu w agencji zerwał się ogromny grad, który narobił niemałego spustoszenia we Florencji (połamane drzewa i palmy, zablokowane przez to drogi). Trochę wody wlało się również do agencji mimo zamkniętych drzwi.


a we Florencji 30-minutowa zima


drzewo puka do Twych okien



Po podpisaniu wstępnej umowy z agencją i wpłaceniu depozytu musieliśmy poczekać na decyzję właścicielki mieszkania. Kwota do zapłacenia była ogromna ponieważ było to 275 euro razy 3 (kaucja dwumiesięczna plus opłata za miesiąc) + 183 euro (dla agencji) od osoby. Udaliśmy się w międzyczasie na obiad do stołówki studenckiej (była to 14 a nie jedliśmy nic porządnego od 7 rano). Dostaliśmy wtedy telefon od lokatorów z tańszego mieszkania, że moglibyśmy wynająć ten pokój od jutra, lecz było już za późno, ponieważ wpłaciliśmy depozyt (kwota ta przy naszej rezygnacji była stratna). Po zjedzeniu obiadu dowiedzieliśmy się, że właścicielka nie zgodziła się na podpisanie kontraktu na 5 miesięcy, dała nam tylko możliwość zawarcia umowy do czerwca (tak, że musielibyśmy znaleźć kogoś na nasze miejsce). Na to zgodzić się nie mogliśmy, ponieważ jest to zbyt ryzykowne posunięcie. Zadzwoniliśmy więc do poprzedniego mieszkania i jak się okazało, mogliśmy się wprowadzić nawet od razu na dużo lepszych warunkach finansowych. Mamy więc w końcu mieszkanie we Florencji, po prawie tygodniu bycia notorycznie zmęczonym, głodnym i niewyspanym. A takie niespodzianki tylko na ścianie w hostelu:


mały jaszczur nie przejmuje się obecnością ludzi



O godzinie czwartej ukończyliśmy z profesorem nasz Learning Agreement (no prawie) i teraz jedyny strach jaki pozostaje to bariera językowa. Co prawda jesteśmy w stanie zapytać się o drogę na ulicy po włosku i piąte przez dziesiąte zrozumieć co do nas mówią, aczkolwiek nauka w tym języku to będzie nie lada wyzwanie. It means: we should work hard on this.

Powoli zaczynamy myśleć po angielsku, ponieważ problemy jakie ostatnio rozważamy w tym języku naprawdę wchodzą w głowę.

Nie wiem czy kiedykolwiek miałam tak ciężki tydzień pod względem psychicznym, fizycznym i nerwowym. Jestem wykończona ze stresu. Na szczęście możemy już trochę odetchnąć świeżym powietrzem po burzy. I wypić dobrą kawę ;)


molto buona




xoxo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz