Rzeczą na którą z kolei można narzekać, która naprzykrza się każdego dnia są autobusy. Nie wiem, z którego roku one są, ale powiedzmy, że nie są najnowsze. Nie wiem jak to się dokładnie nazywa w samochodach/autobusach, ale jak jedzie się tutejszym autobusem, czuć jakby brakowało mu jakichkolwiek amortyzatorów, czuć dosłownie każdy wstrząs. Jedziesz sobie autobusem i czujesz jak Twoje organy wewnętrzne rozpoczynają grę w zbijaka. Poza tym, niektóre z nich naprawdę klekoczą, jakby miały się za chwilę rozwalić - i tak też, ostatnio wracaliśmy z Sesto Fiorentino i jedna część się oderwała i spadła częściowo na siedzenie. Dobrze, że stało się to w miarę powoli i nikt nie siedział dokładnie w miejscu gdzie to upadło. Udało mi się nawet zrobić zdjęcie :D
Nie wiem czy wcześniej wspominałam, ale w autobusach we Florencji często zdarza się sytuacja, kiedy kierowca nie otwiera wszystkich drzwi, a jak się stoi przy drzwiach do wejścia, to czasami ciężko się przepchać do drzwi do wyjścia. Ale kierowców zbytnio to nie interesuje. A jeśli nie machniesz ręką, albo nie naciśniesz przycisku, to się na przystanku kierowca nie zatrzyma.
Dzisiaj przydarzyło nam się oglądać nieco odrażający obraz. Jechaliśmy sobie jak zawsze mocno trzęsawkowym autobusem, kiedy zajechał na przystanek przy stacji, który jest przystankiem "pętlą" - (zdjęcie poniżej, niezbyt dokładne) ale nie dosłownie. Jest on jednym z kolejnych przystanków, nie ostatnim, ale takim, gdzie autobus zawraca. Zatrzymuje się tam, bo wielu ludzi wysiada i wsiada na stacji. To jest taki centralny punkt miasta, jego serce. Dodam tylko, że pośrodku tej pętli stoi wręcz "rondo" utworzone ze skuterów. Siedzimy sobie więc w autobusie, wyglądamy przez okno, a tam jakaś starsza pani ściąga majtki przy jednym ze skuterów, robi przysiad i zaczyna oddawać mocz. Zaszokowało nas to, tym bardziej, że widoczny był cały jej tyłek (na szczęście nie byliśmy w stanie go zobaczyć), a ona opierała się o cudzy skuter w samym środku miasta, gdzie jest mnóstwo ludzi. Naciągnęła swoje gacie i rajstopy, powoli, tak, że każdy mógł to zobaczyć, gdzie tam dyskrecja, komu to potrzebne. Zabrała swoją torbę z czyjegoś skutera i poszła, pozostawiając za sobą wielką plamę. Zero skrępowania czy zażenowania, jakby to była normalka - odlać się w centrum miasta na oczach tylu ludzi. No szok i niedowierzanie.
Tak wygląda jesienna kałuża we Florencji :D (z autoefektem google)
A to zdjęcie z Sesto Fiorentino:
A na koniec bardzo ciekawe zdjęcie bardzo interesującego kaloryfera:
xoxo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz