czwartek, 6 listopada 2014

34. rainy days

Od wczoraj we Florencji jest szaro buro i ponuro. Prawie cały dzień pada deszcz i jest zimno :<

A na chodnikach wciąż tłok, tym bardziej jak każdy ma ze sobą parasol... Autobusy wciąż uciekają, a Włosi głośno gadają i w kawiarniach piją kawę.




Dlatego też aby urozmaicić sobie czas spędzony w domu (gdzie też jest zimno) postanowiłam, że będę uczyć się rosyjskiego. Z gimnazjum pamiętałam, że to nie jest aż tak trudny język, a uczenie się języków jest zawsze przydatne ;)

Языку учиться всегда пригодится.

No a poza tym, dla ogrzania i dla zdrowia codziennie ćwiczę. A z myślą o narciarskich szaleństwach w okolicach sylwestra rozpoczynam dodatkowo przygotowania nóg na niezłą jazdę :D No i próbuję się też uczyć, ale nie zawsze to jest takie proste, ponieważ nauka tutaj polega głównie na tłumaczeniu z włoskiego na angielski jakichś skomplikowanych, fizycznych rzeczy. Więc czasami ciężko się za to zabrać, no ale próbuję. Język angielski w tej chwili jest już łatwy, używam go bez problemów, czasami nawet zdarzy się myśleć nawet w tym języku. Jeśli chodzi zaś o język angielski techniczny... to tutaj już czuję się jakbym raczkowała. Jakby to był zupełnie inny język niż angielski. Masa skomplikowanych słów i zwrotów, tak że czasami czuję się jak głąb. A włoski... no cóż, chodzimy na kurs, póki co jeszcze na niskim poziomie, uczymy się online w domu, a później musimy zdać test i iść na intensywny kurs A2. Taki jest przynajmniej plan.

Idę więc tłumaczyć sobie trochę włoskiego na trochę angielskiego, a najpierw pouczę się trochę rosyjskiego. A poniżej wrzucę trochę zdjęć słonecznej Florencji (mam nadzieję, że wywołam tym jakoś słońce zza chmur). Ciao!








xoxo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz